środa, 5 czerwca 2013

05.06.2013, 30stC, Miyajima

Dzisiaj jest ostatni dzień passów na pociągi, i cchąc je wykorzystać postanowiliśmy śmignąć gdzieś dalej. O 9 z minutami jedziemy shikansenem (bez rezerwacji, bo już nie było miejsc) do Hiroshimy a stamtąd kawałek pociągiem podmiejskim do Miyajamaguchi.
Przed wejściem do pociągu kupiliśmy sobie pyszne śniadanko - dwa rodzaje pierożków i bułki na parze. Pyszności, ale nie daliśmy rady wszystkiego zjeść, więc buły zostały na lunch.






 Żeby dostać się na wyspę musieliśmy wsiąść na prom, który w ramach JR pass również jest darmowy.
Już z brzegu widzieliśmy gigantyczną tori! Jakieś 10 min płynie prom, więc szybko byliśmy na miejscu a tam znowu witają nas jelenie (na stacji można wypożyczyć rowery, ale akurat nie mieli krzesełek dla dzieci). Kilkaset metrów i widzimy jeden z najbardziej znanych widoczków Japonii. Chociaż nie... ten, który my mamy przed oczami znacznie się różni - brama stoi na piachu a nie unosi się na wodzie! To my tu taki kawał z Polski i akurat odpływ jest... Wielka szkoda! Inna rzecz, że brama jest imponująca. Drzewa eukaliptusowe i cyprowe, z których jest zbudowana są gigantyczne! Zeszliśmy na piach podziwiać to cudo z bliska, zachwycaliśmy się setkami krabów, które przed nami uciekały





Kiedy wróciliśmy do naszego wózka okazało się, że znikł! Ktoś zaczął do nas machać i przywoływać... Nasz wózeczek został przejęty przez jednego ze sprzedawców, bo kiedy my cieszyliśmy oczy widokami zawartość naszego wózka zainteresowała jelenie. Zjadły ostatnie pierożki i... kawałek przewodnika. Na szczęście dzielny sprzedawca pogonił podżeraczy i pilnował wózka do naszego powrotu.
Czas na małą przekąseczkę, ostrygi:





 Oglądamy jeszcze świątynie, chwilę spacerujemy i cieszymy się spokojem jaki panuje w tym miasteczku i ruszamy do Osaki.
Cała wycieczka zamknęła się między 9 a 17 i w tzw międzyczasie pokonaliśmy 730km! Gdyby u nas tak wyglądały podróże...
Na dworcu głównym wsiedliśmy w metro i pojechaliśmy do Oceanarium (bo czynne do 20:00).

















 na koniec można było pomacać niektóre stworzonka, super zabawa dla dzieciaków:



Przed wejściem do oceanarium poszliśmy na tutejsze koło widokowe. Tja... miało być wysoko, ale... to było za wysoko







I jeszcze efekt wizyty w sklepie...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz