środa, 29 maja 2013

28.05.2013, 24stC, DisneySea, Tokio

Około trzeciej w nocy obudziła nas rozgrzana Matylka. Wieczorem była coś nieswoja i lekko ciepła, ale czekałam na rozwój wypadków. W nocy musiała dostać coś na zbicie temperatury, ale niestety przeszła jej ochota na sen... Podobno o 7 znowu dzwonił budzik. Zaczynam podejrzewać, że małż mnie wkręca... Wstałam godzinę później i jeszcze kolejną godzinę ściągałam resztę z łóżka. Córce muszę to jednak wybaczyć, bo dalej jest trochę cieplejsza niż powinna być. Potem śniadanie i bieg do autobusu przerwany wrzaskiem Matylki, bo "kolanko boli" :( Docieramy do DisneySea po 10. Jest w miarę pusto i, co szokujące, na wejście do zdecydowanej większości miejsc czeka się nie więcej niż 15 minut! Wszystko fantastycznie zaprojektowane, cudownie wykończone z troską o każdy szczegół!  Matylkę najbardziej urzekła Laguna Arielki (zresztą mnie też ;) ).Trzy atrakcje okazały sie dla Matylki nie do przejścia, bo jest za mała. Kilka innych odpadło, bo temeratura zaczęła jej rosnąć, wiatr sie wzmagał a niebo zachmurzyło. Uciekliśmy i mam wrażenie, że z nas wszystkich to ja czuję największy niedosyt. Gdyby ktoś miał wątpliwości to uważam, że jest to obowiązkowy punkt wycieczki dla wszystkich, którzy podróżują z dziećmi (albo mają dziecko w sobie). I gdybym miała do wyboru Disneyland albo DisneySea to zdecydowanie wybrałabym ten drugi.  28.000¥ za dwa dni, w dwóch parkach rozrywki to w sumie sporo (a do tego dwa dni mniej na samą Japonię), ale nie żałuję - radość dziecka bezcenna ;)

Do hotelu dojechaliśmy koło 18 z ambitnym planem wyjścia jeszcze gdzieś, ale Matylka cała rozpalona zasnęła na wózku a ja szłam w jej ślady o ile byłam w pozycji innej niż stojąca.  Skończyło się na tym, że koło 21 małż przyniósł sushi, dziecko się obudziło, objadło jak bąk łososiem i nie miało zamiaru iść spać. Ja przyznaję bez bicia, że odpłynęłam bardzo szybko, mimo, że ciśnienie mi skoczyło, kiedy okazało się, że zgubiliśmy przewodnik po Tokio! Jutro wreszcie zaczynamy zwiedzanie, tyle miejsc było zaznaczonych a tu klops!  Chwilę po trzeciej w nocy młoda wstała się napić i znowu trzeba ją było namawiać do spania. Wrrrr! PS. Jeżeli dziecko dłuższy czas nie wychodzi z toalety sprawdź co robi! Nasze, zapytane po wyjściu co jej tyle czasu zajęło odpowiedziało: "a nic, takie małe pranko robiłam. Spodnie uprałam i galotki uprałam." ...yyyy... I nie dodała oczywiście, że w łazience można pływać i to nie tylko w wannie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz