poniedziałek, 29 października 2012

29.10.2012 Vinales

Dzis mamy ambitny plan! Pobudka o 8:00, sniadanie o 8:30  a o 9 wyruszamy do jaskini Thomasa.
Dobrze nam idzie. Budzik dzwoni jak trzeba, ale potem... super byloby pognic w lozku (musimy pomyslec o urlopie ;) ). Na tarasie czeka juz sniadanie i do tego jest pyszne (4CUC/os) a jak milo sie gawedzi...
Nic to realizujemy plan... z "malym" poslizgiem.
Cala piateczka pakujemy sie do samochodu wlascicieli naszej casy. Dzisiejszego dnia mamy swojego wlasnego kierowce i duze odleglosci do pokonania.

Podjezdzamy pod kase, gdzie kupujemy bilety do groty i czekamy na naszego przewodnika.

W małej budce przesympatyczny pan sprzedaje bułki i jak się jest małą, słodką blondyneczką to takie bułeczki się dostaje za darmo ;)

supermarket?



 Jest przewodnik! Ruszamy na sam szczyt tej góry:

 Kawa:
 Nie jest łatwo...
 alepo wejściu cieszymy oczy takim widokiem:



 
 Generalnie sama grota bardzo interesująca, ale zdecydowanie nie jest to miejsce na spacerek w klapeczkach (prawda Marcin?) i jeszcze z małym dzieckiem. Po zejściu przeczytaliśmy w przewodniku, że tą grotę powinni odwiedzić ci, którzy szukają wyzwań...

Kolejnym miejscem, jakie chciał nam pokazać nasz gospodarz była plaża. Miała być blisko, ale droga w jedną stronę zajęła nam jakieś 1,5h na szczęście na miejscu czekały na nas biały piaseczek, słonko i muszelki. Do tego duże fale, które Matylce nie przeszkadzały ;)


Po powrocie czekała na nas kolacja

 i pyyyyyszny deser




Wieczór Matylka spędziła na zabawie z dziewczynkami z naszej casy. Jest przeszczesliwa i doskonale sie z nimi dogaduje. Zawieruszyla jej sie zabawka, dziewczynka ja znalazla i przyniosla. Slysze Matylki "dziekuje" i Poli "ne nada"(nie ma za co). Jezyk nie jest problemem dla dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz