środa, 2 maja 2012

01.05.2012

U nas ciag dalszy choroby, ale na szczescie reszta jest odporna i moze bez przeszkod smigac na nartach. Wracaja zachwyceni, zmeczeni i glodni. Ja z Matylka siedzialysmy troche w pokoju, posnulysmy sie po hotelu i podjelysmy odwazna decyzje wyjazdu i zwiedzenia okolicy. Prawie sie udalo, bo przez 40 min odwiedzilysmy dwa wodospady, stadnine koni i park linowy. Ten ostatni widzialysmy przez jakas minutke, bo dzieciecie plakalo, ze jej zimno. Ze tez nie miala sie ta choroba kiedy odezwac... Powrot do hotelu, basen i kolacja. Ten basen to tylko tak na zbicie temperatury, przeciez nie dla przyjemnosci... I znowu kolacja i znowu noc i jutro znowu bedziemy probowac z nartami, moze sie uda...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz