29.08.2011
Pobudka (ledwo zylismy, wiec nie mogla byc wczesna) o 9:00. Szybko, szybko i w miasto, bo dzis zaczynamy dzien od wymarszu do China Mobile, zeby kupic karte SIM do ipada. Po drodze nasza pani z tym pysznym drozdzowym czyms tym razem powiekszonym o nalesnika (taki sobie). I dalej w droge innymi ulicami, bo po co wydeptywac juz znane lepiej odkrywac nowe. (przez to moje podejscie czesto nadkladamy drogi co nie zawsze odpowiada M...).
U przedstawiciela najwiekszej sieci komorkowej (to wazne, zeby operator pokrywal siecia jak najwieksza ilosc prowincji, bo inaczej drogi roaming) mielismy spedzic pare chwil. Po jakiejs 0,5h (kiedy juz ktos pomogl nam pobrac numerek do kolejki, bo przeciez automat angielskiego nie zna) okazalo sie, ze przed nami jest ponad 20 osob. Super! Nie ma jak wakacje w kolejce! I trzeba jeszcze wybrać numer telefonu, a to nie jest prosta rzecz dla... Chińczyka. Stąją przy automatach i analizuja ile 8 i 9 jest w numerze i czy aby nie pojawia sie tam 4. Pracownik, ktory pomagal nam wybrac numer zrobil wielkie oczy slyszac, ze dla nas numer nie ma znaczenia.
Na zewnatrz padal deszcz a my dalej siedzielismy u operatora. Kolejna porcja deszczu tez nas tam zastala. Wyszlismy o 13:30. Pol dnia z glowy, ale za to mamy 2gb na miesiac i w portfelu mniej o 130Rmb. (dopiero wieczorem okaze sie, ze moj ambitny plan zamieszczania postow spali na panewce, bo Chiny maja bana na blogi)
Teraz idziemy ogladac stara czesc Shanghaju. Stara architektura cieszy oko ale ze srodka wyglada komercja. Trudno to traktowac jak stare miasto, bo wszystko przebudowane i dostosowane do wymagan XXI w. Zreszta zurawie to element krajobrazu we wszystkich odwiedzanych przez nas miejscach. I nie mam tu na mysli ptakow.
zawsze jest dobry czas na zabawę:
Kolejne pierozki gdzies na miescie. Czy juz wspominalam, ze od wczoraj i my umiemy siorbac? Nie? No wiec umiemy, bo inaczej najzwyczajniej w swiecie nie da sie jesc tak goracej potrawy. Najlepsza z naszej trojeczki jest oczywiscie Mati ;)
Poznym wieczorem zrobilismy sobie jeszcze spacer na druga strone rzeki. Do tego celu wykorzystalismy wagoniki kursujace pod rzeka. Pomysl bardzo nam sie spodobal, bo przeciez mozna bylo zrobic zwykly tunel, ale oni nie. Tutaj tez musieli wcisnac miliony swiatek, dodali muzyke i wszystko to bardzo zgrabnie zagralo. Polecam, bo to cos innego i w/g nas warto zaplacic 60Rmb za bilet z dwie strony.
Z ciekawostek - M odszedl od nas na doslownie kilka chwil i po powrocie mowi, ze zaczepiala go jakas Chinka. Jak widac i w Chinach sa ciezko pracujace kobiety i do tego znaja jezyki...
Matysia ma juz dosyc ciaglego zaczepiania. Az mi jej zal a z drugiej strony wymagam, zeby odpowiadala na powitania, bo przeciez jest kulturalna panienka.
I "mamo a wiesz, ze jak ktos jest taki grubiutki to jest owieczka?" - nie wiedzialam ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz