Dojechalismy w gory! I co dalej? Zaczepiaja nas sprzedawcy map (jedna bierzemy, 5Rmb) i przewoznicy. Jestesmy glodni, zamawiamy zupe z pierozkami (8Rmb). Naganiacze z autobusow wisza nam nad glowami. W koncu decydujemy sie jechac dalej z jedym z nich, ktory zadzwonil do swojego mowiacego po angielsku kolegi. Mamy szybko konczyc i wsiadac do autobusu, bo odjezdzamy. Zostawiamy niedojedzona zupe i idziemy a potem kwitniemy jakies 15 min w autobusie... Dojezdzamy, do miasta, z ktorego startuje sie na szlaki, facet, z ktorym rozmawialam przez telefon czeka na nas i zaprasza do obejrzenia swojego hotelu. Sprawdzilismy jeszcze jeden, ale ostatecznie zostajemy u pana Hu. Za pokoj placimy 120Rmb za dobe, bierzemy 2, bo pociag z Hefei mamy dopiero 02.09. Nie ma cieplej wody, cos sie zepsulo, ale po nocy w pociagu nie przeszkadza nam kapiel w misce z woda z termosu.
Czas na maly rekonesans. Nie moze byc mowy o duzym, bo i miasteczko male. Zgadujemy sie z naszym panem i zabiera nas na wycieczke i ogladanie okolicznych (1godz drogi) wiosek. Mamy zwiedzic Chengkan i Tangmo (do obu wstep kosztuje po 80Rmb za bilet). Przepiekne miejscowosci z XVw. Tutaj zdecydowanie czas sie zatrzymal, o takich widokach marzylismy planujac wyjazd. Przesympatyczni ludzie, wiekszosc w bardzo podeszlym wieku. I co wazne spotkalismy tylko 3 turystow z Chin. Cicho, spokojnie, leniwie i jednak bardzo biednie.
W drodze powrotnej zahaczylismy o fabryke herbaty (jak na moj gust nasz pana byl z nimi umowiony...). W ekspresowym tempie dostalismy 3 rodzaje herbat do sprobowania (jakie 80 - 90st C ? czas gonil, trzeba zamykac). Wypilismy i kupilismy puszke za 135Rmb. Zdecydowanie liczyli na wieksze zakupy, ale ja jeszcze (?) nie dojrzalam do zakupu herbaty za np 4000Rmb (taka dostal Putin ja tez bym sie za taki prezent nie pogniewala). Kolacje jedlismy dzisiaj w naszym hotelu. Mielismy bok choy, wieprzowine z papryka, rybe w sosie sojowym, fasolke i wreszcie ryz (95Rmb za calosc) Do popicia chinskie piwko (sa pyszne w cenie od 5 do 10Rmb za butelke) zimne, bo to tez nie jest norma. Na deser "wino" z weza. Pyyyyyszna aromatyczna nalewka.
Czas spac, bo jutro gory.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz