sobota, 27 sierpnia 2011

Czas na Chiny!


Patrzac na bilet nasza podroz zaczyna sie wlasnie dzisiaj chociaz ja sie z tym zgodzic nie moge. Zaczelismy juz w marcu kiedy to udalo nam sie upolowac super tanie bilety do Chin wlasnie. Potem na chwilke o nich zapomnielismy a w tzw miedzyczasie czesc rodzinki zdecydowala, ze tez chce odwiedzic ten kraj i jedni juz byli a kolejni jada. Super, bo bedzie z kim porownywac wrazenia.
Planowanie samodzielnej wyprawy to nie lada wyzwanie niby wiem, bo przeciez to nie pierwsza nasza Azja, ale... Caly weekend analiz (doslownie dniem i noca) zeby sie przekonac ze ostatni odcinek konczy sie juz po starcie naszego samolotu do domu... Zaczynamy wiec od poczatku. Teraz tylko miasta "blisko" siebie lezace (600-1300km to przeciez blisko...). Zobaczymy co z tego wyjdzie, bo w planach mamy: Shanghai, Pekin, Pingyao, Longmen, Xian, Huangshan (bo sie we mnie nagle milosc do gor obudzila) i Suzhou. Kolejnosc oczywiscie przypadkowa, bo to dostepnosc biletow kolejowych zdecyduje co i kiedy ostatecznie zobaczymy.
W poniedzialek odebralismy tez wizy (810zl dla trojki) na 30 dni od wjadu. Zdecydowalismy sie na ekspresowe po tym jak za pierwszym podejciem zamknieto M drzwi przed nose bo wlasnie minely 2godz.ich urzedowania (zalatwiaja wizy 3 dni w tyg przez 2 godz a normalny tryb oznacza tydzien). Formalnosci zakonczone, plan jakis jest i... dobrze ze wylot w sobote o 16 to jeszcze jest czas na pakowanie. Kolejny ambitny plan to jeden plecak do nadania i jeden jako podreczny. Nawet nam to wyszlo (bo przeciez po co wozic ciuchy do zrodla ich pochodzenia ;))
jeszcze gdyby ta najnowsza technologia mniej wazyla... (tatku oczywiscie beda zdjecia na dowod). Generalnie zabieramy po 3 koszulki (moje jedwabne bo waza prawie nic i schna blyskawicznie) 2 pary spodenek, bielizna, kurtki ( dobra, dobra nie jestem az taka zla matka - Matysia ma ciuszki x2) Oprocz tego przenosny ruterek, nocniczek turystyczny (nie smiac sie a kto ma male dziecko niech kupuje, bo dzieki niemu zycie jest prostsze), mej tai zrobiony specjalnie dla Matysi, jedwabne spiworki, 2 przewodniki ( i jeszcze kilka na ipad'zie - Piotr dzieki raz jeszcze!) no i wozek, bo nasze "malenstwo" troche wazy.





Właśnie przed sekunda M znalazl swoj podrozniczy portfel. Nawet nie wiecie ile bylo radosci kiedy okazalo sie, ze jest tam troche dolarow i euraskow!  Fantastyczny poczatek wyprawy! Oby tak dalej  ;)

Buziaki i do uslyszenia ze szlaku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz