wtorek, 1 maja 2012
28.04.2012 Krosbach
Ruszamy o 8:30 i juz po 15km slyszymy pierwsze wolanie o przystanek na siku, kolejne po 20 minutach. Jak tak dalej pojdzie to caly dlugi weekend spedzimy w drodze zwiedzajac toalety na stacjach benzynowych i odpowiadajac na pytanie: " no kiedy wreszcie dojedziemy?". Na czworo dzieci przypada czworo doroslych, wiec mozna by przypuszczac, ze sily sa wyrownane, ale dzieciaki maja zdecydowanie wiecej energii i pomyslow. Na szczescie jazda samochodem nuzy i dzieciaki zasypiaja.
Przed 20 docieramy na miejsce. Miasteczko jest urocze! Wszystko takie czusciutkie, zorganizowane, uporzadkowane - radosc dla oka!
Nasz hotel tez wyglada slicznie! Idziemy na kolacje - pyszna, chociaz ma jedna wade: zdecydowanie zbyt obfita! Zdrowy rozsadek odsuwamy na bok i wcinamy zdecydowanie za duzo, w koncu to wakacje ( rowniez od racjonalnego odzywiania).
PS.
33 st C -taka temperature na zewnatrz wskazywal termometr w sachochodzie! Serce bolalo, ze nie mozna z tego slonca skorzystac.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz