wtorek, 8 listopada 2011

Peradenyia, Kandy 07.11.2011 30stC

Dzisiejszy dzien przeznaczylismy na zwiedzanie Kandy. Wychodzac z hotelu zlapal nas tuk-tuk i za 9usd obiecal obwiezc po atrakcjach tego miasta. Zaczelismy od wizyty ogrodzie botanicznym Peradenyia (10usd/os). Na prawie 60ha znalazlo sie miejsce dla tysiecy roslin. Niesamowite wrazenie robia np gigantyczne bambusy i obsypane kwiatami drzewa.









Lankijczycy tez doceniaja uroki tego miejsca, bo nigdzie indziej nie widzielismy takiej ilosci par trzymajacych sie za rece. Mnostwo zakochanych siedzialo na korzeniach drzew pod gigantycznymi koronami. Rozczarowal nas mocno pawilon orchidei, gdzie bylo ich raptem pare sztuk i to zupelnie banalnych (ale fotogenicznych). A i jeszcze widzielismy tu tysiace nietoperzy. W palacym sloncu wisialy na galeziach jazgoczac niemilosiernie.







Kolejnym punktem wycieczki byl Wielki Budda, czyli ogromny posag na szczycie gory widoczny chyba z kazdego punktu w Kandy. 



Szybki przejazd do punktu widokowego, gdzie bylo kilka sklepow z batikiem i bizuteria o drobnych sprzedawcach nie wspomne. Ku rozpaczy naszego kierowcy nie chcielismy wejsc do zadnego z tych wyjatkowych miejsc. 




Wreszcie nadszedl moment, na ktory czekalismy. Weszlismy (10usd/os) do tej rozslawionej swiatyni, w ktorej przechowywany jest zab Buddy. Przed wejsciem kontrola bagazu i bramki, bo ktos kiedys chcial podlozyc tu materialy wybuchowe. W samej swiatyni atmosfera skupienia i modlitwy, zapach kadzidel i swiezych kwiatow. Zebow nie widzielismy, bo z odleglosci kilkunastu metrow nie mielismy raczej szans ;)






Na wlasnych nogach dotarlismy juz w okolice naszej ulubionej jadlodajni i czas byl najwyzszy, bo znowu zaczelo lac.
A po powrocie do hotelu mila niespodzianka, bo wlasciciel przygotowal nam kawke (siki, ale dla mnie ok), ciasteczka i banany. Taki drobny poczestunek. Nie ma sie co dziwic - mielismy zabawic tu jedna noc a zostalismy 4 a wiekszosc pokoi stoi pusta.

PS.
Wiecie jaki jest limit ugryzien przez komara na 1cm2? Ja tez nie wiem, ale obawiam sie, ze nie ma gornej granicy. Jescze nigdy nie bylam tak pokasana, ba w calym swoim zyciu lacznie nie mialam tylu ukaszn co w czasie tego wyjazdu. 
I skora juz nam zeszla, na szczescie, i bol po tym jedym opalaniu tez juz minal ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz